Kiedy Kopciuszek spieszył na bal, nikt nie nazywał go kpiąco „sugar baby”. Jasne było, że książę stanowi najlepszą partię w mieście i warto dla niego nawet obciąć sobie piętę. Dziś Kopciuszek nie zaprzątałby sobie głowy pożyczaniem sukienki i przerabianiem dyni na karetę. Po prostu zarejestrowałby się w jednym z internetowych portali przeznaczonych dla pięknych, ale biednych jak myszy kościelne i koniecznie młodych kobiet. Samotnych, bogatych i chętnych do sponsorowania wdzięku, urody i nie tylko – jak się okazuje – w Wielkiej Brytanii nie brakuje.
Powered by WPeMatico
http://ift.tt/eA8V8J
http://ift.tt/1qA7Luf
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz